wtorek, 21 października 2014

Prologue

Narrator
  Delikatnie przesunął dłonią pomiędzy pasmami swoich jedwabistych włosów. Warknął w stronę budzika starając się zagłuszyć ten okaleczający uszy i psychikę głos.
- Matko Święta, mam to w dupie. - odburknął budzikowi zrzucając go z szafki i niszcząc go o ciemnobrązową płytkę na ziemi.
- Justin, śniadanie! - głos z dołu obił się o jego delikatne bębenki. Wiedział, że z mamą nie ma co się kłócić i wydostał się spod kołdry przesuwając stopą po zimnej podłodze. Na jego ciało wstąpiła gęsia skórka, gdy zapalił światło w łazience.
  Gdy przebiegł przez korytarz szkoły wpadł na jedną ze skąpych, szorstkich uczennic z jego otoczenia.
- Biebzz.. - Mruknęła. - Naucz się chodzić, Skarbie. - przesunęła dłonią po Jego lewym, twardym biodrze.
- Anabelle, ja muszę lecieć na lekcje, cześć, do zobaczenia. - blondyn uśmiechnął się jeszcze raz zza ramienia i przeszedł przez korytarz.
  Zna ją tyle czasu, a dopiero dziś coś się zadzieje.
  
   Harry spojrzał niedowierzająco w ścianę obok niego i ujrzał tam zegarek. Obliczył ile czasu pozostało do końca lekcji i postanowił że.. Idzie spać, ponieważ zostały 43 minuty do końca. Ale to głos nauczyciela spowodował, że odrzucił próby i wsłuchał się w szorstki, skrzypiący głos.
- Witajcie, jak wiecie lub nie, do naszej klasy dojdzie nowy nauczyciel wychowania psychicznego - będzie nim 21 letni Louis Tomlinson. - Harry wyszczerzył oczy na tą wiadomość i starał się odnaleźć w Jego głosie więcej informacji. - Zaczyna on dopiero swój zawód, zrozumcie jak czasem będzie zakłopotany lub po prostu nie będzie wiedział jak się zachować. Gd - Pan Thergon nie dokończył, szatyn pozwolił przerwać profesorowi.
- Przepraszam, kiedy zacznie on pracę?
- Zależy co masz na myśli. - Styles wywrócił oczami.
- Kiedy zacznie nas uczyć. - Warknął zirytowany.
- Milej, Styles. - uśmiechnął się złośliwie. - Od tego poniedziałku.
   Czyli zrospaczonemu nastolatkowi pozostało 4 dni normalnego życia.
   Lecz on jeszcze o tym nie wie.


  Leon kopnął fioletowy plecak leżący w ciemnych korytarzach jego szkoły. Usłyszał szloch, dziewczęcy szloch. Przeczesał dłonią włosy i delikatnie uniósł dłoń aby zapalić światło. W kącie zauważył drobną, szczupłą sylwetkę, twarz przykryta była stołem. Meksykanin podniósł pytająco brew podchodząc do ciała.
- Czy wszystko jest w porządku? - przykucnął i podparł się ściany na przeciwko siebie.
- Czemu miało by być w porządku? - zaśmiała się przerażająco gorzko. - Życie to nie bajka, nigdy nie jest idealne i czemu nie możesz iść? Rozpowiedzieć, że tne się? Osiemnastolatka?
- Przepraszam, czy ty.. Ty chodzisz tu do szkoły? - zapytał nie śmiało zaś w zamian usłyszał śmiech. Ten sam śmiech.
- Mamy razem zajęcia 3 razy w tygodniu. - zawstydzony spojrzał w podłogę a po chwili przeszedł wzrokiem po dziewczynie. Wstał i podał dłoń dziewczynie. Spojrzała na niego jak głupka.
- Po co podajesz mi dłoń?
- Pomogę Ci wyjść.
  I tak się wszystko zmieni.



               No to powiedzmy sobie tak - Szczerze mówiąc z tego podoba mi się większa część, nie podoba mi się częściowo Leonetta, Ale to nie ja mam prawo głosu - jedynie wy. Takie moje zdanie.
               I to jest beznadziejny dzień, jakiś smętny a od 14 siedzę w domu, na dupie i szczerze mówiąc powiem wam, że nic nie robię, więc napiszę rozdział.
               Żegnam

6 komentarzy:

  1. super nie mogę się doczekać rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zapowiada,
    daj następnym razem więcej Leonetty...

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie! Popieram Viki Verdas.
    Następnym razem więcej Leonetty!
    Rozdział świetny!
    Czekam na next, który mam nadzieję, że pojawi się niedługo. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy zwykła przyjaźń przerodzi się w miłość?
    Choroba i ta straszna pomyłka..
    Co teraz zrobią??
    Jak przyznać się do kłamstw?
    Czy to prostę??
    Niee...

    Ciekawie?
    Jeśli chcesz znać szczegóły----->
    http://fedemilamoniczkaopowiada.blogspot.com/

    Pozdrowieńkaa
    moniczka:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. WJOLETTA KOHAM JOM JEST SÓPE I KOHAM GERMANA GERMANA Z GERMANY

    OdpowiedzUsuń